Translate

niedziela, 21 grudnia 2014

WIGILIA ZESŁAŃCÓW Z 1863 R



Ta uwaga została skierowana wprawdzie przed kilku laty przez pana Krzysztofa Zgrzebnickiego do tych, którzy podczas Świąt Bożego Narodzenia zaślepieni swoim dostatkiem nie potrafią się wczuć w to co wycierpieli Wygnańcy Sybiru podczas 6 letniej niedoli. Pan Zgrzebnicki jako syn zesłańców obojga rodziców poznał bardzo dobrze los wygnańczy Sybiraków, głównie poprzez swoją matkę autorkę obszernych wspomnień wygnańczych. Z tych wspomnień dowiedział się również o poetce –sybiraczce Annie Rudawcowej i jej sybirskiej niedoli, następnie zainteresował się jej wygnańczą twórczością. Z obu tych faktów bierze się jego wrażliwość na cierpienie jakiego doświadczyli Wygnańcy o których dzisiaj coraz mniej pamiętają nasi rodacy.
Wobec ogromnej ilości w naszym Kraju przekrętów, nadużyć kłamstw, bezrobocia, niesprawiedliwości i zdrady interesów Polaków i Polski, problem Sybiraków wydaje się blednąć.
A więc warto uwagę pana Zgrzebnickiego przypomnieć:

 Kieruję ten list do Was siedzących przy suto zastawionych stołach, w cieple, w poczuciu bezpieczeństwa, że jesteśmy w gronie bliższych i dalszych krewnych, w domu rodzinnym pełnym pamiątek i dowodów jego zasobności. Czeka nas dwudniowe słodkie nieróbstwo, być może bezmyślne spoglądanie w TV. 
Chcę Was wyrwać z tego błogostanu i skierować Wasze myśli do martyrologii pokolenia naszych Rodziców, którym przez 6 lat nie dane było spędzanie świąt w tak miłej rodzinnej atmosferze. 

Chrystus na Syberii

Improwizacja Wigilijna
Na niebie Gwiazda Betlejemska świeci, 
Na ziemi zamieć: srebrny mróz na szybie. 
Czy znajdzie drogę do nas Boże Dziecię? 
Czy znajdzie drogę na daleki Sybir?
W stajence dzisiaj szara pustka płynie, 
Nie ma tam grania, śpiewu ani tańców... 
Malutki Jezus w zgrzebnej koszulinie 
Porzucił żłobek, idzie do wygnańców.
W zmarznięte rączki Boże Dziecię chucha, 
Przez zaspy brnie drobniutką, bosą nóżką, 
Opłatka białe niesie nam okruchy, 
Promyczek gwiazdy grzeje na serduszku.
Do drzwi sybirskiej zapomnianej chaty, 
Cichutko puka narodzone Bóstwo: 
Otwórzcie mi! Wszak jestem waszym bratem 
Bom poznał też głód, zimno i ubóstwo.
Nieobce dla mnie serc krwawiące rany 
I łzy, co płyną spod zmęczonych powiek. 
Otwórzcie mi! Jam też prześladowany 
Za winy cudze osądzony Człowiek.
W cudowną noc Bożego Narodzenia, 
Głoszącą pokój ludziom dobrej woli, 
Jam nie z Betlejem przyszedł, lecz z więzienia, 
Z samego dna rozpaczy i niedoli.
Gdy dąży tłum za Gwiazdą Promienistą, 
By czcić mnie, by schylić się przed Panem, 
Ja - biedny, mały, wypędzony Chrystus, 
Do was przyszedłem i wśród was zostanę.
Sybir, Wieczór Wigilijny 1941 rok

sobota, 6 grudnia 2014

GDZIE JESTEŚ ŚW. MIKOŁAJU?

Święty Mikołaju zabrano Ci pastorał, zabrano ci mitrę, a dali Ci czerwoną czapkę krasnala. Już nie jesteś święty, jesteś roznosicielem prezentów kupionych w Supermarkecie, w  którym cała załoga w czerwonych czapkach ciężko pracuje aby napełnić kieszenie właścicielom tychże placówek handlowych. Często dla reklamy wyganiają Cię na ulicę po  gdzie dwóch piwach chwiejnym krokiem w  przekrzywionej czerwonej czapce krasnala stajesz się parodią postaci, niegdyś będącej autorytetem, radością i wiara dzieci. Jesteś w niebie, nie ma tu na ziemi dla Ciebie miejsca.


PODZIĘKOWANIA!





Wszystkim czytelnikom wierszy mojej mamy poetki Anny Rudawcowej, wszystkim odwiedzającym strony z twórczością poetki, chcę tu na moim blogu z całego serca podziękować za komentarze i wpisy na różnych portalach, a szczególnie tym, którzy bezinteresownie pomagali i nadal pomagają  przy popularyzacji jej twórczości. Albowiem efekty tej pomocy są ogromne, że w chwili obecnej  coraz częściej docierają do mnie wiadomości o wykorzystywaniu utworów tej poetki w recytacjach, konkursach, festiwalach, w muzyce w książkach, na portalach internetowych i w  blogach, a najczęściej w szkołach co najbardziej mnie cieszy. Dziękuję Wam wszystkim i proszę o dalsza pomoc i komentarze.



Przykładem takiego komentarza jest wprawdzie już kilka miesięcy temu otrzymany list od osoby , która sama jest poetką i po raz pierwszy zetknęła się z wierszami Anny Rudawcowej. List ten opublikuję tu w całości, gdyż po wydaniu drugiej książki tej poetki, tym razem z wierszykami dla dzieci jest on bardziej aktualny. 



Przykładem takiego komentarza jest wprawdzie już kilka miesięcy temu otrzymany list od osoby , która sama jest poetką i po raz pierwszy zetknęła się z wierszami Anny Rudawcowej. List ten opublikuję tu w całości, gdyż po wydaniu drugiej książki tej poetki, tym razem z wierszykami dla dzieci jest on bardziej aktualny.
Szanowny Panie,
                           wczoraj moja przyjaciółka, Ewa Stanisławiak,
dała mi do przeczytania tomik wierszy autorstwa
Pana Mamy, do przeczytania. Wysłała mi także
link do strony zawierającej twórczość Anny
Rudawcowej, m.in. wiersze dla dzieci.
Przeczytałam. Bardzo mi się podobały. Są
lekkie, dowcipne i znakomicie dopasowane do
poziomu małego odbiorcy. Duże wrażenie wywarł na
mnie zbiorek wierszy napisanych na zesłaniu.
Pozwoliłam sobie napisać kilka zdań na temat
moich odczuć towarzyszących lekturze i przesłać
je Panu.
               Z wyrazami szacunku
 Krystyna Królikowska

Kiedy mocno coś mnie poruszy,
własna pamięć, osoba, zdarzenie,
kiedy zagra coś uparcie w mojej duszy,
wtedy to „coś”, ulotne, w wiersz zmieniam.
Biorę słowa, ważę każde z osobna
i pasuje do siebie starannie.
Wtedy radość przeniknie mnie do dna
i do cna całą mną zawładnie.

   Sadzę, a właściwie wiem to prawie na pewno, że z treścią tego, mojego, wiersza zgodziłaby się poetka Anna Rudawcowa. Bo to właśnie wewnętrzne poruszenie, wywołane wspomnieniem, wydarzeniem, jest bezpośrednią przyczyną, motorem procesu tworzenia, któremu to procesowi
radość towarzyszy.
   I tak myślę, iż wiersze, które powstały na Syberii, smutne, nasycone rozpaczą i takimi emocjami, z którymi człowiekowi trudno żyć, także -paradoksalnie – sprawiały radość ich Autorce. Przynosiły Jej ulgę. Wiem, że nie cała syberyjska twórczość Anny Rudawcowej przetrwała wojnę. Szkoda, ale te wiersze, które ocalały oddają w pełni tragizm tamtych dni, tamtych losów. Te wiersze trzeba czytać bardzo wnikliwie, w ciszy i spokoju. To nie jest lektura na podróż autobusem. Nie dlatego, że są trudne w odbiorze,( jak to coraz częściej bywa ze współczesną poezją kiedy to trzeba się długo, często bezskutecznie, zastanawiać co autor chciał przez to...napisać), ale dlatego że są takie głębokie, takie przejmujące, tak pisane dla zwyczajnego odbiorcy, zrymowane i zrytmowane.
 Podobają mi się wszystkie, ale moim ulubionym jest wiersz „Jego wysokość mandaryn Diń -Diń.Jest prześlicznie tajemniczy, przejmujący i smutny. Czy dobrze się domyśliłam, iż Diń-Diń to Pan?Na uznanie zasługuje też forma, w jakiej wiersze zostały wydane. Okładka, ilustracje, a także, bardzo ważne dla czytelnika, wstęp i posłowie. Szczere gratulacje.Sama piszę od wielu lat i, tak samo jak pańska Mama, urodziłam się w sierpniu, dokładnie 08.08.1940r. Gdyby chciał Pan poznać moje dokonania to zapraszam na blog;poetomwszystkowolno.blog.pl

                                                                Łączę wyrazy szacunku
                                                                  Krystyna Królikowska