Wypoczynek Marszałka nad ukochanym Niemnen
Wiersz Anny Rudawcowej ku czci MARSZAŁKA POLSKI JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
Ballada o rycerzu bez skazy i bez trwogi
Wiersz Anny Rudawcowej ku czci MARSZAŁKA POLSKI JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO
Ballada o rycerzu bez skazy i bez trwogi
Bywa tak, że w bajce nieraz
Słychać prawdy twardy zgrzyt,
Bywa tak, że prawda szczera
Jest jak bajka, jest jak mit.
I są czyny tak skrzydlate
I są słowa, których treść
Trzeba ubrać w złotą szatę
I złotymi nićmi pleść:
Czy to bajka, czy ballada
Czy to prawda, czy to mit?...
Patrz - tam klęczy postać blada
I kajdanów słychać zgrzyt.
Była możną, dumną panią,
Pierwszą wśród królewskich cór,
Lecz zły smok się zawziął na nią,
Srogi smok w kajdany skuł.
Opuszczona w poniewierce,
Wiara w wolność - to jej broń
Ból rozdziera, krwawi serce,
Wieniec z cierni zdobi skroń.
Kto pośpieszy jej z pomocą,
Kto łańcuchy zdejmie z rąk,
Kto zwycięży ciemne moce
I zaklęty złamie krąg?
Ciężko wejść na szklaną górę
Gdzie potworny wstrętny gad,
Co królewską więzi córę
Czuwa u żelaznych krat.
Mija czas... pewnego razu
Wieść gruchnęła, cudna wieść
Rycerz dzielny i bez skazy
Idzie, śpieszy pomoc nieść.
Nie miał skarbów ni korony,
Jeno prawe serce miał,
Więc królewnie uwięzionej,
Smutnej Pani serce dał.
Leci wieść: już Rycerz blisko,
Z głodu, znoju, śmierci drwi,
Jeno szablę mocno ściska
I krzaczaste marszczy brwi.
Idzie we dnie, idzie w nocy
Poprzez gęsty borów szum,
Wiedzie z sobą do pomocy
Szarych chłopców szary tłum.
By królewnę z ręki obcej
Wydrzeć, skruszyć czarów moc.
Giną, giną szarzy chłopcy
Walczy rycerz dzień i noc.
Nie zna strachu, nie zna klęski,
Jeszcze jeden, drugi krok -
Już u celu Wódz zwycięski'
Zginął w walce podły smok.
Zginął, przepadł, nie powstanie,
W proch się sypie krwawy bicz,
A u nóg królewskiej Pani
Płonie ogień, płonie znicz.
Czary znikły bez powrotu,
Przed Królewną prosty szlak,
Znowu zerwał się do lotu
Biały Orzeł - dumny ptak.
No a Rycerz ? Co z Rycerzem?
Czuwał przy swej Pani On,
Aż pewnego dnia na wieży
Dzwon zapłakał smutny dzwon.
Coraz głośniej, tęskniej dzwonił
Ziemię okrył czarny cień...
Dumna Pani łamie dłonie,
Przyszedł dla Niej straszny dzień.
Dumna Pani jest w żałobie:
Ten co był bez plam i skaz,
Srebrny Rycerz leży w grobie
Srebrny Rycerz cicho zgasł.
Już nie ściska szabli w ręce
Już nie marszczy groźnych brwi
Bo się spalił w trudach, w męce,
Bo za dużo dał swej krwi.
Odszedł więc w niebieskie progi
Poza ziemskich cierpień wał -
Rycerz dzielny i bez trwogi
Co swej Pani życie dał
Ale dusza Bohatera
Czuwa, patrzy w nowy świt...
Bywa tak, że prawda szczera
Jest jak bajka, jest jak mit.
Bywa tak, że nie ma zgonu
Tam gdzie wielkość walczy ze złem
Śpi pod wieżą srebrnych dzwonów
Srebrny Rycerz srebrnym snem.
Słychać prawdy twardy zgrzyt,
Bywa tak, że prawda szczera
Jest jak bajka, jest jak mit.
I są czyny tak skrzydlate
I są słowa, których treść
Trzeba ubrać w złotą szatę
I złotymi nićmi pleść:
Czy to bajka, czy ballada
Czy to prawda, czy to mit?...
Patrz - tam klęczy postać blada
I kajdanów słychać zgrzyt.
Była możną, dumną panią,
Pierwszą wśród królewskich cór,
Lecz zły smok się zawziął na nią,
Srogi smok w kajdany skuł.
Opuszczona w poniewierce,
Wiara w wolność - to jej broń
Ból rozdziera, krwawi serce,
Wieniec z cierni zdobi skroń.
Kto pośpieszy jej z pomocą,
Kto łańcuchy zdejmie z rąk,
Kto zwycięży ciemne moce
I zaklęty złamie krąg?
Ciężko wejść na szklaną górę
Gdzie potworny wstrętny gad,
Co królewską więzi córę
Czuwa u żelaznych krat.
Mija czas... pewnego razu
Wieść gruchnęła, cudna wieść
Rycerz dzielny i bez skazy
Idzie, śpieszy pomoc nieść.
Nie miał skarbów ni korony,
Jeno prawe serce miał,
Więc królewnie uwięzionej,
Smutnej Pani serce dał.
Leci wieść: już Rycerz blisko,
Z głodu, znoju, śmierci drwi,
Jeno szablę mocno ściska
I krzaczaste marszczy brwi.
Idzie we dnie, idzie w nocy
Poprzez gęsty borów szum,
Wiedzie z sobą do pomocy
Szarych chłopców szary tłum.
By królewnę z ręki obcej
Wydrzeć, skruszyć czarów moc.
Giną, giną szarzy chłopcy
Walczy rycerz dzień i noc.
Nie zna strachu, nie zna klęski,
Jeszcze jeden, drugi krok -
Już u celu Wódz zwycięski'
Zginął w walce podły smok.
Zginął, przepadł, nie powstanie,
W proch się sypie krwawy bicz,
A u nóg królewskiej Pani
Płonie ogień, płonie znicz.
Czary znikły bez powrotu,
Przed Królewną prosty szlak,
Znowu zerwał się do lotu
Biały Orzeł - dumny ptak.
No a Rycerz ? Co z Rycerzem?
Czuwał przy swej Pani On,
Aż pewnego dnia na wieży
Dzwon zapłakał smutny dzwon.
Coraz głośniej, tęskniej dzwonił
Ziemię okrył czarny cień...
Dumna Pani łamie dłonie,
Przyszedł dla Niej straszny dzień.
Dumna Pani jest w żałobie:
Ten co był bez plam i skaz,
Srebrny Rycerz leży w grobie
Srebrny Rycerz cicho zgasł.
Już nie ściska szabli w ręce
Już nie marszczy groźnych brwi
Bo się spalił w trudach, w męce,
Bo za dużo dał swej krwi.
Odszedł więc w niebieskie progi
Poza ziemskich cierpień wał -
Rycerz dzielny i bez trwogi
Co swej Pani życie dał
Ale dusza Bohatera
Czuwa, patrzy w nowy świt...
Bywa tak, że prawda szczera
Jest jak bajka, jest jak mit.
Bywa tak, że nie ma zgonu
Tam gdzie wielkość walczy ze złem
Śpi pod wieżą srebrnych dzwonów
Srebrny Rycerz srebrnym snem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz