Translate
piątek, 15 października 2021
SKARBY JESIENI
Jest jesień już minęła pierwsza połowa października. Cieszmy sie jesienią która w rekąpensacie za minione lato daje nam nieraz przepiękne widoki no i swoje skarby.
Skarby Pani Jesieni
- Nie cierpię jesieni! - mówi głośno Irenka. - Nie cierpię szarej jędzy! Mamusia, zajęta przyrządzaniem śniadania uśmiechnęła się pobłażliwie. - Szkoda! Bo Pani Jesień kocha dzieci i najdroższe swoje skarby przynosi im w prezencie. Irenka szeroko otworzyła oczy.
- Skarby? Jakie, mamusiu? Gdzie?
- Zjedz śniadanie i wejdź do naszego sadu, a może je znajdziesz - mówi mamusia.
Zaciekawiona Irenka wypiła pospiesznie mleko i po chwili była już w sadzie. Ale co to?
Naprzeciw idzie piękna pani. Suknię ma purpurową, a płaszcz złocisty. Na ślicznych kasztanowatych lokach lśni wieniec ze złotych liści i welon z cieniutkiej przędzy pajęczej. Dobre siwe oczy patrzą na Irenkę z uśmiechem. Dzień dobry, Iruś! - mówi melodyjnym głosem. - Jestem Jesień, brzydka, zła, szara jędza, bo za taką mnie, zdaje się miałaś... Irenka zarumieniła się po same uszy. Nie wie co odpowiedzieć. A Pani Jesień śmieje się srebrzyście i głaszcze delikatną rączką spuszczoną główkę dziewczynki. - No nie wstydź się, maleńka, i nie smuć! Patrz, ubrałam sad na twoje powitanie w swe najpiękniejsze skarby. Spojrzała Irenka i widzi, że drzewa aż uginają się pod ciężarem wielkich soczystych owoców. Tu rumienią się czerwone, jak krew, jabłka, tam złocą się wspaniałe, pachnące gruszki. Gdzieindziej znowu ciemno-granatowe, aksamitne śliwki mrugają z poza liści i aż się proszą do buzi! A pod drzewami i wśród gałęzi uwija się moc drobnych dziwacznych człowieczków ze srebrnymi skrzydełkami. - To moje Służki - Duszki - wyjaśnia Pani Jesień. - Pilnują owoców w czasie dojrzewania, a najdojrzalsze strącają delikatnie na ziemię. - No, nie bardzo delikatnie! - zawołała nagle Irenka. Bo właśnie w tej chwili jeden Duszek wycelował w nosek dziewczynki jabłkiem. Pani Jesień pogroziła psotnikowi. - Dobre stworzenia i pracowite, tylko lubią figle! A dziś mają szczególnie dużo pracy, bo to pora owocobrania. Weź sobie koszyk, Irenko, i pomóż im trochę. Jeśli masz ochotę. Ależ, naturalnie! - ucieszyła się dziewczynka. - Czyż może być coś przyjemniejszego?! I po chwili uwijała się pod drzewami, wraz z gromadką malutkich człowieczków. A Pani Jesień mówiła z uśmiechem: widzę żeś zadowolona z mego prezentu. Na długo ci starczą te skarby. Z części owoców mamusia usmaży konfitury. Resztę przechowa w sianie, byś miała przez całą zimę świeżutkie jabłka i gruszki. Widzisz, że nie jestem taka zła, jak myślałaś. Irenka na chwilę przerwała pracę i spojrzała zawstydzona, w piękne oczy Jesieni. Pani jest śliczna i bardzo dobra! Zawsze będę Panią kochała. A te skarby są wspaniałe i za nie mocno, mocno Pani dziękuję! class="separator" style="clear: both;">
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz