Translate

czwartek, 3 marca 2016

ZNALEZIONE W SIECI

Już któryś raz z kolei przekonuję się o tym, że warto pisać blogi, czytać blogi i od czasu do czasu posurfować w internecie wpisując  w Google słowa kluczowe Czasem można natrafić na interesujące wiadomości i informacje  w cyberprzestrzeni.
Wczoraj na blogu pani Ewy Stanisławiak „naplusie” z  Warszawy znalazłem post dotyczący Anny Rudawcowej i zdecydowałem się umieścić go ma moim blogu.
Cytuję „No i pewnego razu pojawił się dowód, że kogoś jeszcze, oprócz mnie, Płomyki żywo interesują. Odezwał się do mnie pan Bohdan Rudawiec, syn Anny Rudawcowej, której wiersze cytowałam w swoich przeglądach.

Anna Rudawcowa to postać niezwykle interesująca. Urodziła się w 1905 r. w Dorpacie (dzisiejszym: Tartu).  Jej dziadkiem był powstaniec zesłany w 1863 r. na Sybir. Otrzymała solidną edukację: gimnazjum, matura zdana w Wilnie, kursy pedagogiczne. Krótko pracowała w zawodzie nauczycielki. W 1924 r. wyszła za mąż za Michała Rudawca, również nauczyciela. W 1931 r. zamieszkali w Grodnie, z którego to miasta, w 1940 r., po aresztowaniu męża, Anna Rudawcowa została z dwójką dzieci zesłana do Ałtajskiego Kraju. Do Polski wróciła w 1946 r. Zamieszkała z rodziną w Gliwicach. Zmarła w 1981 r. Przez całe życie, również na zsyłce, tworzyła: wiersze, inscenizacje, opowiadania, a nawet powieści. Przed wojną dużo publikowała w pismach dla dzieci, po wojnie jej utwory znalazły się na indeksie i nie były dopuszczane do druku. Jej wspomnienia z pobytu na zesłaniu spisała w książce: „Skrzywdzeni” jej córka, Halina Łupinowicz. 

Powinnam i chciałabym opowiedzieć o Annie Rudawcowej bardziej solidnie, ale nie poradzę sobie z tym zadaniem. Trudno bowiem streścić w blogowym wpisie tak niesamowite,  trudne, a zarazem bogate życie. Nie dam rady*.


Pan Bogdan Rudawiec postawił sobie za cel skompletowanie przedwojennej twórczości swej mamy. Twórczości rozproszonej, pogubionej, trudnej do odzyskania. W dużej mierze mu się to udało.  Mam dwie wspaniałe książki, dwa wzruszające prezenty od pana Bohdana, czyli wydane jego staraniem wiersze sybirskie Anny Rudawcowej i zbiór jej utworów dla dzieci. Tomiki zajmują honorowe miejsce w mojej podręcznej biblioteczce.  Chętnie je pożyczam, pokazuję, bo są tego warte. Przechowuję też  mail od pana Bohdana, w którym napisał: „Książkę z wierszami sybirskimi wysłałem priorytetem, dostanie Pani ją w 74 rocznicę pierwszej wywózki Polaków z Kresów na Sybir”. I jak tu nie blogować?”.  Chyba warto?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz