Piękny
wiersz, a zarazem proroczy. Nawet nie trzeba było cudu, żeby autorka tak
wspaniałej poezji, stała się znaną i powszechnie publikowaną poetką. Droga na
szczyty Parnasu nie była jednak łatwa, i
nie była też zamierzona, gdyż poezja jej podobnie jak u większości poetów była wynikiem głębokich odczuć
autorki. Rozwijający się aktywnie talent
pisarski został przerwany wybuchem Drugiej Wojny Światowej i wywózką na Sybir. Brutalna rzeczywistość,
głód, zimno i morderczo ciężka fizyczna praca, a nade wszystko tęsknota za
utraconą ojczyzną i bezsilność wobec przemocy, nadały tej poezji szczególnej wartości.
Los dla tej poetki szczególnie nie był
łaskawy, ponieważ nawet po wymarzonym powrocie do kraju, żyjąc w ciężkich warunkach materialnych,
cenzura reżimowa konsekwentnie odmawiała
zezwolenia na wydanie drukiem czegokolwiek, nawet całkowicie obojętnych politycznie bajek dla dzieci. Dopiero w latach
90-ch twórczość poetki Anny Rudawcowaj została doceniona, ale niestety już po
jej śmieci, zresztą podobnie jak to często
się zdarzało ze znakomitymi twórcami z dziedziny literatury i sztuki. Pod koniec
tej mojej krótkiej refleksji, doszedłem do wniosku że poetka licząc na cud, miała podstawy do tego, żeby mieć
wątpliwości czy jej twórczość zostanie doceniona. Na szczęści stało się inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz