GLIWICE I POETKA ANNA RUDAWCOWA
Gliwice odwróciły się od poetki
Anny Rudawcowej związanej z Gliwicami od powrotu z Sybiru w 1946 roku,
parafianka Katedry św. Piotra i Pawła. Tu żyła na granicy ubóstwa, zatrudniana
na najgorzej płatnych stanowiskach, bez siły przebicia i umiejętności
rozpychania się łokciami, na domiar tego z piętnem Sybiraczki i patriotki o
przekonaniach całkowicie nie zgodnych z obowiązującymi w komunistycznym
ustroju. Przy każdej zmianie pracy w ankiecie personalnej, którą każdy musiał
obowiązkowo wypełniać widniała rubryka w której trzeba było zaznaczyć swoje
pochodzie społeczne. Na nic się zdało dyplomatyczne omijanie tej rubryki
wpisując „inteligencja pracująca”, żeby ukryć swoje pochodzenie szlacheckie,
które i tak się „psu na budę” komukolwiek by mogło się przydać. Niezależnie od
tej ankiety za każdym pracownikiem szła w ślad tzw. „opinia moralności”
informująca o tym , czy dany pracownik jest lojalny wobec istniejącwgo systemu.
Anna Rudawcowa nie potrafiła zaprzeć się samej siebie pozostając osobą
bezpartyjną, bez przynależności do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. W
ten sposób stała się osobą politycznie i społecznie całkowicie przegraną.
Pracowitość, obowiązkowość, wyróżnienia, podziękowania i dyplomy, nie
miały żadnego wpływu na awans i wynagrodzenie. Każda likwidacja czy reorganizacja zakładu pracy w
którym pracowała, była jedną z pierwszych osób do zwolnienia.
Tak się żyło w mieście Gliwice poetce Annie Rudawcowej po powrocie do
Kraju z jedną walizeczką bez żadnych zasobów i z dwojgiem dzieci. Poetka o
nieprzeciętnym talencie literackim, nie mogła wydać żadnego swego utworu, gdyż
wszystko konsekwentnie było odrzucane przez komunistyczną cenzurę. Poetka
umarła, ustrój się zmienił, wiersze Anny Rudawcowej znane są w całej Polsce i
za granicą zwłaszcza w krajach anglojęzycznych, a Gliwice milczą, miasto ,
które uważa się za kolebkę kultury śląskiej nie wydrukowano ani jednego jej
wiersza, w prasie lokalnej najmniejszej wzmianki o poetce-gliwiczance.
Nie jest to za pewne strata dla samej nie żyjącej już poetki, ale
krzywda dla jej rodziny no a przede
wszystkim strata dla miasta, dla którego mogłaby stać się chlubą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz