Dziś tak trudno sobie wyobrazić to co w Święta Bożego
Narodzenia przeżywali Sybiracy na
Nieludzkiej Ziemi, tęsknota za ciepłem rodzinnym, za blaskiem pachnących lasem
choinek za świątecznie nakrytym stołem. Sponiewierani, głodni zziębnięci i
tylko wspomnienia z chwil szczęścia przeżytych w Ojczyźnie. Wtuleni w siebie, wpatrzeni w światło kopcącej naftówki, jedyne ciepło to własne
ciała i własne oddechy. Sen czy jawa „Wśród Nocnej Ciszy”, śpiew ,wspomnienia nadzieja i modlitwa. Czy o tym ktoś dzisiaj pamięta? Czy ktoś
pamięta o tych co pozostali w tej zmarzniętej ziemi? O cierpieniu fizycznym i
moralnym? Może tylko nieliczni wspomną
przy wigilijnym stole, tych
którzy nie doczekali powrotu do ojczyzny. Te stoły , które będą nakryte do
uroczystej kolacji pojawiały się jak Fata Morgana w naszej wyobraźni. To
wspomnienie, to refleksja, a tamto to zły sen to koszmar z którego nastąpiło
jednak przebudzenie, ale zapomnieć nie sposób i przypomnieć wypada o wygnańcach
tych, co jeszcze żyją i tych co zostali w tej zmarzniętej obcej ziemi.
W sybirskiej chacie
W sybirskiej chacie
Zimno, ponuro w mej
sybirskiej chacie
Białej od szronu i od
siwej troski:
Na ośnieżonym oknie
zlodowaciał
Mały posążek smutnej
Matki Boskiej.
W mojej sybirskiej chacie
mróz zagościł
Głód do drzwi puka
coraz natarczywiej:
Dokąd się udać? Gdzie
szukać litości?
Kto nas usłyszy -
umarli czy żywi?
Gdzie prawo dla nas -
bydląt i nędzarzy,
Pariasów ludzkich,
ofiar złej przemocy?
Kto nas osądził i kto
się odważy
W ostatniej chwili
pośpieszyć z pomocą?
W sybirskiej chacie
głodne dzieci płaczą,
Skulone, sine na
barłogu leżą,
Kto skazał je na ten
psi los tułaczy,
Na podły los
zamkniętych w klatce zwierząt?
Kto nasze ścieżki tak
tragicznie splątał,
Kto rzucił nas w sybirskich
śniegów kłęby,
Gdzie mróz i nędza
czają się po kątach,
Gdzie śmierć i obłęd
szczerzą czarne zęby?
Tak strasznie jest
umierać na obczyźnie,
Ostatni błysk nadziei
w sercu dobić
I obcą ziemię prochem
swym użyźnić
I śniąc o Polsce,
tęsknić nawet w grobie.
Nie! Przetrwać
wszystko - głód i mróz piekący
Nie mówić nic, nie
skarżyć się nikomu,
Jak wściekły pies
zaszczuty, zdychający,
Ostatkiem sił chcę
dowlec się do domu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz